... x Kai
Niespodzianka! Możecie próbować zgadywać o kogo chodzi, ale wydaje mi się, że to nie takie trudne. Mam nadzieję, że nie poszło tak źle... To moje pierwsze opowiadanie i zależy mi na każdej, nawet najmniejszej opinii. Tak więc, Kochani... Miłego czytania!
*
Młody chłopak przechadzający się wzdłuż zatłoczonych ulic Tokio, wśród których tak ciężko było mu się odnaleźć. Mijają już dwa lata odkąd przeniósł się do tego ruchliwego miasta ze swojej niewielkiej miejscowości po południowej stronie kraju. Na co liczył wręcz uciekając z rodzinnego domu? Że od razu stanie się kimś ważnym? Że jego życie będzie idealne? Że poradzi sobie zupełnie sam, mając zaledwie dwadzieścia jeden lat? Że udowodni rodzicom jak bardzo się mylili, nie potrafiąc uwierzyć w swojego jedynego syna? Tak. Jednak teraz zwyczajnie boi się wrócić i pokazać, że mieli rację. Nic nie osiągnął. Już tak długo tkwi w tym samym martwym punkcie.
Młody chłopak przechadzający się wzdłuż zatłoczonych ulic Tokio, który już nie potrafi uśmiechać się tak, jak kiedyś.
Szedł do pracy, jak co dzień. Nienawidził jej. Nie była tym, o czym marzył, lecz nie miał innego wyboru jeśli nie chciał wylądować pod mostem i umrzeć tam z głodu. A nie chciał. Zarobione pieniądze i tak wystarczały mu tylko na czynsz i jakieś średniej jakości produkty żywnościowe kupowane w pobliskim markecie. Czynsz? O nie, nie posiadał on całego mieszkania na wyłączność. Wynajmował mały pokój u starszej, samotnej kobiety, która miała zbyt duże mieszkanie jak dla niej samej. Miał duże szczęście, że na nią trafił, ponieważ pomimo tego, że była największą jędzą jaką kiedykolwiek spotkał, nie rzuciła mu na wstępie zbyt wygórowanej ceny.
W końcu dotarł do małej kawiarni znajdującej się na rogu jednej z bocznych uliczek. Popchnął drzwi, a jego przybycie oznajmił dzwoneczek wiszący tuż nad nimi. Na ten dźwięk, spod nienagannie czystego blatu, wyłoniła się szczupła twarz, otoczona sztucznie kręconymi, czarnymi długimi włosami, należąca do niewysokiej kobiety.
- Yutaka-kun! Po raz kolejny się spóźniłeś… Prosiłam Cię tyle razy żebyś przychodził na czas. Przecież nie mogę siedzieć tutaj sama! Co jeśli klienci nagle zaczną się schodzić?! – tak wyglądało jego stałe powitanie. Zawsze słyszał te same słowa. Jednak prawda była taka, że jeszcze nigdy nie widział w środku więcej niż czterech klientów na raz. Nikt nie kwapił się aby spróbować tych ciast, które kobieta tak zachwalała lub wypić zaparzonej przez niego kawy lub herbaty. Było mu nawet trochę szkoda swojej szefowej, która zawsze była dla niego miła i nawet nie wyciągała żadnych konsekwencji, pomimo jego częstych spóźnień. To miejsce było dla niej wszystkim i bezustannie wierzyła, że jeszcze będzie ono sławne, jak te wszystkie drogie kawiarnie znajdujące się w centrum. Nigdy nie miał serca, aby powiedzieć jej co on o tym sądzi.
- Wybacz Takahashi-san. Znów zaspałem i metro mi uciekło. Jutro postaram się być na czas – kolejna stała kwestia, którą powtarzał jak wierszyk, niemal z pamięci. Przyzwyczaił się.
Bez kolejnych zbędnych słów przeszedł przez środek pomieszczenia, wchodząc na zaplecze. Tam podszedł do swojej szafki, w której znajdowały się jego ubrania, które musiał nosić w pracy. Zdjął z siebie płaszcz, szalik i sweter, wrzucając wszystko na dno, nawet nie trudząc się składaniem. Na ich miejsce założył białą koszulę, której rękawy podwinął do łokci oraz zawiązał na biodrach ciemnozielony krótki fartuch z nazwą kawiarni. Sprawdził jeszcze tylko odruchowo czy wszystkie guziki na pewno są równo zapięte i wrócił do głównego pomieszczenia, zabierając jeszcze ze sobą książkę. Od razu zajął swoje stałe miejsce za barem.
- Yutaka-kun, wychodzę. Myślę, że niedługo powinnam wrócić, ale na wszelki wypadek zostawiam Ci klucze. Gdybym nie wróciła do dwudziestej, pozamykaj wszystko i jutro przyjdź piętnaście minut wcześniej. Muszę pojechać po dostawę kawy, która wczoraj nie dotarła. Rozumiesz? Sama muszę się fatygować, kiedy to oni powinni postawić mi kartony pełne świeżej kawy tuż pod drzwiami. Toż to oburzające, jak oni mogą tak traktować poważnych klientów?! Już ja im nawtykam, niech tylko tam dotrę! Mam nadzieję, że zapłacę przynajmniej połowę mniej przez tę niesubordynację… - i wyszła mamrocząc coś pod nosem.
Yutaka był przyzwyczajony do takiego zachowania swojej szefowej, więc z obojętnością kiwnął jej głową na pożegnanie i usiadł na wysokim barowym krześle, otwierając grubą książkę na stronie, przy której ostatnio się zatrzymał. Był nastawiony na niesamowitą nudę.
Prawdę mówiąc, całe jego życie wyglądało w ten sposób. W domu również nie robił nic produktywnego. Nie oglądał telewizji, ponieważ kanapa zawsze była zajęta przez właścicielkę mieszkania, a on nie miał ochoty przebywać z nią w tak bliskiej odległości. Nie miał komórki, ponieważ ta, którą dostał od rodziców jakieś cztery lata temu zepsuła się, a na kupno nowej najzwyczajniej nie miał pieniędzy. Nie miał również laptopa ani komputera stacjonarnego, co równało się z tym, że nie miał dostępu do Internetu. Teraz to było dla niego luksusem. Jego jedyną rozrywką były książki oraz spacery po mieście. Uwielbiał czytać, lecz nie miał ulubionego autora, gatunku czy tytułu. Czytał wszystko, co tylko trafiło w jego ręce. Czasami zastanawiał się co będzie robił, kiedy przeczyta wszystkie książki, jakie tylko są w bibliotece. Brzmi to trochę absurdalnie, ale on wierzył, że jeśli jego życie nadal będzie wyglądało tak, jak dotychczas, to niedługo faktycznie pochłonie wszystkie tomy, znajdujące się na półkach jego ulubionej biblioteki.
Tak więc pogrążył się w lekturze, będąc przygotowanym na to, że tak zostanie aż do godziny dwudziestej, czyli do końca jego zmiany, a tym samym do godziny zamknięcia kawiarni. Jednak jakie było jego zdziwienie, gdy po jakichś dwóch, może trzech godzinach usłyszał ten denerwujący dzwoneczek oznajmiający, że ktoś właśnie wszedł do środka. Na początku był przekonany, że to tylko pani Takahashi wróciła, osiągnąwszy sukces w sprawie dostawy kawy, jednak zamiast jej tradycyjnego trajkotania, które zazwyczaj było słychać już od samych drzwi, usłyszał niski, męski, aksamitny głos, który poraził go aż do kości.
- Dzień dobry.
Yutaka natychmiast podniósł głowę znad książki i wlepił częściowo zdziwione, częściowo zaciekawione spojrzenie w przybysza. Jego oczom ukazał się mężczyzna. Nie byle jaki mężczyzna. Przez moment zastanawiał się nad jego wiekiem, ponieważ posiadał bardzo młodo wyglądającą twarz, jednak doszedł do wniosku, że żaden młody chłopak nie wyglądałby tak elegancko i dostojnie. Poza tym był nieco wyższy od niego samego. Patrząc na jego ubiór śmiało mógł przypuszczać, że nowo przybyły jest prezesem jakiejś ważnej międzynarodowej korporacji. Miał na sobie długi czarny płaszcz, sięgający mu do kolan, który idealnie układał się na jego szerokich ramionach, na które spływały proste czarne włosy, delikatnie przyprószone białymi płatkami. Yutaka wpatrywał się tak w niego z szeroko otwartymi oczami, zastanawiając się co właściwie ktoś taki robi w tak małej kawiarni jak ta. Widział go tutaj po raz pierwszy.
Mężczyzna nie widząc żadnej reakcji ze strony chłopaka, zbliżył się do barku, stukając głośno swoimi wysokimi skórzanymi butami.
- Przepraszam. Czy mógłbym poprosić o kawałek sernika?
Szatyn, słysząc po raz kolejny jego niski głos, otrząsnął się i gwałtownie poderwał się z krzesła, odsuwając książkę na bok i kłaniając się nisko.
- Dzień dobry Panu. S-Sernik? Tak, o-oczywiście… - jąkał się ze zdenerwowania, które pojawiło się nie wiadomo skąd. Przecież nie pracuje tutaj od wczoraj! – Czy życzy sobie Pan sernik na ciepło czy na zimno?
- Na zimno i na wynos, jeśli można.
Yutaka poczuł się zawiedziony, że mężczyzna tak szybko chce opuścić lokal. Wyobrażał sobie, że gdyby zajął jedno z miejsc, mógłby jeszcze przez jakiś czas dokładnie obejrzeć jego osobę. Odwrócił się i najwolniej jak tylko mógł zaczął przygotowywać zamówienie.
- Bardzo przyjemne miejsce. Aż dziwne, że jest tutaj tak pusto – usłyszał za swoimi plecami. – Idealne miejsce do czytania, prawda? – Yutaka odwrócił się w stronę czarnowłosego i spojrzał na niego ze zdziwieniem. Spodziewał się raczej, że porządny biznesman, za jakiego brał owego mężczyznę, mógłby go upomnieć, że czyta w pracy i zaniedbuje swoje obowiązki, których jako-tako nie miał przez brak klientów. Ten jednak patrzył na niego z uśmiechem i kiwnął głową w kierunku książki leżącej na blacie. – „Zakazane miejsce”, hmm? I jak Ci się podoba?
- C-Ciekawa… I wciągająca. Chociaż na początku trochę ciężko zrozumieć o co chodzi i nie można połapać się w fabule… - Yutaka zamrugał zaskoczony, że mężczyzna miał ochotę wdawać się z nim w jakąkolwiek rozmowę, a w dodatku najwyraźniej podobnie jak on lubi czytać książki. – Czy-Czytał ją Pan?
- Można tak powiedzieć – zaśmiał się czarnowłosy. – Zdradzę Ci tylko, że kiedy przeczytasz ją do końca, cała fabuła stanie się dla Ciebie zrozumiała – odebrał kartonowe pudełko, które podał mu chłopak i położył na blacie kilka banknotów. – Mam nadzieję, że nie będziesz uważał czasu poświęconego na tę książkę za stracony. Dziękuję i do zobaczenia – ukłonił się lekko i wyszedł z kawiarni uśmiechając się delikatnie do chłopaka za barem.
Yutaka nadal stał nieruchomo, wpatrując się w miejsce, w którym zniknął czarnowłosy mężczyzna. Jego osoba pojawiła się tak nagle, wyrywając go z zadumy, jego głos poraził go swoją barwą, a jego twarz onieśmieliła go do tego stopnia, że dopiero teraz poczuł żar na swoich policzkach. Zamrugał kilkakrotnie powiekami, wypuścił powietrze ze świstem i opadł ciężko na krzesło, na którym jeszcze chwilę temu siedział.
Tej nocy, tuż po powrocie do domu, nie położył się spać jak zazwyczaj. Postanowił dokończyć książkę jak najszybciej, dlatego też nie zważając na to, że powinien wziąć prysznic, ani na marudzenie właścicielki mieszkania, że przez jego nocne posiedzenia będzie musiała zapłacić gigantyczny rachunek za prąd, ani też na hałasujące samochody tuż za oknem, pogrążył się w lekturze. Chciał podzielić się swoją opinią z nieznajomym i sprawdzić, czy ten miał rację. Czuł, że w końcu jest to ktoś, z kim mógłby porozmawiać na tematy, o których on sam ma jakiekolwiek pojęcie. A tego, że mężczyzna jeszcze pojawi się w kawiarni był pewny jak niczego innego. Melodyjne „do zobaczenia” nadal rozbrzmiewało jeszcze w jego głowie.
Zaczyna się ciekawie i mam nadzieję, że następny rozdział szybko się pojawi, bo tą notkę naprawdę szybko i przyjemnie mi się czytało *-*
OdpowiedzUsuńOjejku, Kai taki nieśmiały <3 Hah, skąd ja znam takie czytanie po nocach. "Jeszcze tylko jedna strona, jeszcze jedna strona, albo najlepiej rozdział" :D
Weny! :*
Cieszę się, że jak na razie pierwsza część przypadła Ci do gustu. Mam nadzieję, że nie zawiedziesz się podczas czytania kolejnych. ;-) Będę się starała dodawać je tak szybko, jak tylko będzie to możliwe. Pisanie sprawia mi przyjemność, więc to tylko kwestia weny! ;-)
UsuńA co do nieśmiałego Kaia... Cicha woda brzegi rwie. ;-D
Uuu, czyli Kaiuś pokaże pazurki *^* Nie mogę się doczekać :D
UsuńWena potrafi być kapryśna ( oj potrafi, i to bardzo ), więc życzę ci duużo, duuuuużo weny ^^ Niech Ci jej nigdy nie zabraknie.
Powszedni komentarz diabli wzięli, więc napiszę jeszcze raz~
OdpowiedzUsuńMam teorię, że ziomuś od sernika to Uruha i jest on jednocześnie autorem tej książki, którą czytał Kai. W sumie, to nie pogniewałabym się na UruhaxKai, bo lubię ten pairing.
A tak od strony technicznej... Jestem ostatnią osobą, która powinna się wypowiadać na ten temat, ale rzucających się w oczy błędów nie widziałam. Czytało się niesamowicie przyjemnie i płynnie *No mówiłam, żebyś założyła tego bloga, no! ^^* Już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału
Pozdrawiam i życzę weny~
Ja na wszelki wypadek zawsze kopiuję napisany komentarz, bo ile razy mi się to zdarzyło... xD
UsuńNa razie nie zdradzam czy się mylisz czy nie. BĘDZIESZ MIAŁA KOLEJNY POWÓD DO CZYTANIA NASTĘPNYCH CZĘŚCI. ;-D Powiem Ci szczerze, że zależało mi na Twojej opinii, głównie dlatego, że to Ty po części mnie do tego przekonałaś. Mam nadzieję, że nie zawiodę. ;-)
Fajnie się zaczyna :D w ogóle, uwielbiam Kaia i lubię o nim czytać. I podziwiam, bo chociaż sama piszę, nie mam odwagi założyć bloga ^^
OdpowiedzUsuńCzekam na następną część. W głębi duszy liczę na Aoi x Kai, ale nie zwracaj uwagi na majaczenie psychofanki :D dużo wenki życzę =3
Ja też go bardzo lubię! Szczerze mówiąc jest moim ulubieńcem w the GazettE i strasznie żałuję, że jest tak mało opowiadań z nim w roli głównej. Między innymi dlatego też postanowiłam zrobić z niego głównego bohatera. ;-)
UsuńMyślę, że jeśli tylko pisanie sprawia Ci przyjemność to dzielenie się tym z kimś innym jest takim bonusem do przyjemności. I jednocześnie czymś, co może być wyzwaniem dla Ciebie samej... Myślę, że warto spróbować, sama chętnie przeczytałabym coś, co stworzyłaś. ;-)
Psychofanki muszę trzymać się razem, HAHA! ;-D Niedługo tajemnica powinna się rozwiązać... ;-)
No, nie mogę się doczekać :D uwielbiam Kaia, wszystkie moje opowiadania pisane są najczęściej z jego punktu widzenia i to on jest głównym bohaterem.
UsuńNo właśnie, strasznie go mało ;-; zawsze, jak coś fajnego o nim znajdę, to okazuje się, że albo to one-shot albo niedokończone albo w ogóle porzucone ;-; dlatego sama o nim piszę :D ale nie mam odwagi opublikować. Podsyłam tylko jednej WREDNEJ MAŁEJ osóbce, już komentowała powyżej... tak, o Tobie Umbrusiu :D
Podpisuję się pod poprzednim komentarzem i życzę powodzenia w prowadzeniu ;) i liczę na szybkie pojawienie się następnej części :D
Ohayou~! Napisałaś u mnie, więc chętnie wpadłam do Ciebie :)
OdpowiedzUsuńOkey, zabijcie mnie, ale ostatnio mam pociąg do pairingów z Kaiem. Chyba miałam niedobór ;;
W każdym razie, jestem naprawdę zaskoczona. I to mile zaskoczona! Czasem się czuję gorsza, wiesz? I
Fuck me. Nawet komentarza na telefonie napisać nie umiem..
UsuńWracając. Właśnie jest to taki moment, w którym czuję się gorsza ;n; Kai jest przeuroczy. I bardzo przypadła mi do gustu jego osobowość. Natomiast.. Pan X.. To Aoi? Zgaduję, że Aoś! Chociaż pewnie się mylę, jak zawsze... -3-
Strasznie mi się podobało i chyba zaraz zabiorę się za drugi rozdział!
Przepraszam za błędy, jestem na telefonie ;-;
Dużo weny i całuski!
Nic nie szkooodzi, znam ten ból kiedy wszystkie możliwe urządzenia elektroniczne się buntują... xD
UsuńI naprawdę się cieszę, że przeczytałaś i w dodatku, że Ci się spodobało! A co do Pana X to tak, zabieraj się za drugi rozdział bo tam wszystko się wyjaśni. ;-)
Trzecia część jest już na wykończeniu, więc jeśli nadal będziesz zainteresowana, niedługo możesz spodziewać się kontynuacji! ;-)
A! I jeszcze co do pairingów z Kaiem... Ja zawsze mam do nich pociąg! A jest ich tak mało... Postanowiłam więc sama sobie zrobić przyjemność... x"D